Krew Elfów - cytaty
- A jak tu, kurwa, nurt wymierzyć? Tu jest Delta! Kępy, łachy i ostrowy cięgiem zmieniają położenie, farwater jest co dnia inny! Skaranie boskie!
reakcja Pluskolca na przeszukiwanie statku przez straże.
- Błędy też się dla mnie liczą. Nie wykreślam ich ani z życia, ani z pamięci. I nigdy nie winię za nie innych.
Geralt o romansie z Triss Merigold.
- Bo w każdym z nas jest Chaos i Ład, Dobro i Zło. Ale nad tym można i trzeba zapanować. Trzeba się tego nauczyć.
- Coś się kończy, coś się zaczyna.
w języku elfów: Va'esse deireádh eap eigean.
- Czekałam tu, w oberży, nie wypadało mi przecież iść tam, dokąd ty się udałeś, do owego przybytku wątpliwej rozkoszy, a niewątpliwej rzeżączki.
Yennefer do Jaskra o domu publicznym Mamy Lantieri.
- Czy rozumiesz teraz, czym jest neutralność, która tak cię porusza? Być neutralnym to nie znaczy być obojętnym i nieczułym. Nie trzeba zabijać w sobie uczuć. Wystarczy zabić w sobie nienawiść.
Geralt wyjaśnia Ciri pojęcie neutralności.
- Geralt i Coën panowali nad twarzami znakomicie. Lambert i Eskel trochę gorzej. Vesemir w ogóle nie panował. Cóż, pomyślała, patrząc na jego śmiesznie zakłopotaną minę, za jego czasów świat był lepszy. To obłuda była przywarą, której należało się wstydzić. Szczerość wstydu nie przynosiła.
rozmowa Triss z wiedźminami w Kaer Morhen.
- Jaskier dzielił atrakcyjne kobiety, w tej liczbie i czarodziejki, na przemiłe, miłe, niemiłe i bardzo niemiłe. Przemiłe na propozycję pójścia do łóżka reagowały radosną zgodą, miłe wesołym śmiechem. Niemiłe reagowały w sposób trudny do przewidzenia. Do bardzo niemiłych trubadur zaliczał zaś te, wobec których sama myśl o złożeniu propozycji wywoływała dziwne zimno na plecach i drżenie kolan.
- Jeżeli w ogóle ma się wybór, a nie ma się dużej wprawy, w pierwszej kolejności ocenia się nie mężczyznę, ale łóżko.
Yennefer do Ciri.
- Każdy szermierz dupa, kiedy wrogów kupa.
sentencjonalne stwierdzenie Sheldona Skaggsa jako odpowiedź na twierdzenie, że nikt nie byłby w stanie zabić Geralta, ponieważ jest on wyśmienitym szermierzem.
- Krew elfów.
w języku elfów: Seidhe Ichaer.
- Lambert cáen me a'báeth aep arse.
idiom zastosowany przez Triss komentujący niechęć Lamberta do zbyt częstych kąpieli czarodziejki. Tłumaczony może być jako: Lambert może mnie pocałować w dupę.
- Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich.
Tris Merigold w rozmowie z Ciri o liczbie mówiących Starą Mową.
- Lepiej zginąć, niż żyć ze świadomością, że zrobiło się coś, co wymaga wybaczenia.
Yarpen Zigrin podczas rozmowy z Ciri.
- Magia, jak żelazny grot z zadziorem, utkwiła w niej. Zraniła głęboko. Bolała. Bolała tym dziwnym rodzajem bólu, który dziwnie kojarzy się z rozkoszą.
o Ciri w czasie nauk u Yennefer.
- Magia jest w opinii niektórych ucieleśnieniem Chaosu. Jest kluczem zdolnym otworzyć zakazane drzwi. Drzwi, za którymi czai się koszmar, zgroza i niewyobrażalna okropność, za którymi czyhają wrogie, destrukcyjne siły, moce czystego zła, mogące unicestwić nie tylko tego, kto drzwi te uchyli, ale i cały świat. A ponieważ nie brakuje takich, którzy przy owych drzwiach manipulują, kiedyś ktoś popełni błąd, a wówczas zagłada świata będzie przesądzona i nieuchronna. Magia jest zatem zemstą i orężem Chaosu. To, że po Koniunkcji Sfer ludzie nauczyli posługiwać się magią, jest przekleństwem i zgubą świata. Zgubą ludzkości. I tak jest. Ci, którzy uważają magię za Chaos, nie mylą się.
Yennefer do Ciri, w trakcie nauki.
- Masz lat blisko 40, wyglądasz na blisko 30, wyobrażasz sobie, że masz nieco ponad 20, a postępujesz, jakbyś miał niecałe 10.
Dijkstra o Jaskrze.
- – Miecz. Na plecach. Dlaczego masz na plecach miecz?
– Bo wiosło mi ukradli.
riposta Geralta na zaczepki chłopca imieniem Everett.
- Musimy żyć. Żyć tak, by później nikogo nie musieć prosić o wybaczenie.
Yarpen Zigrin podczas rozmowy z Ciri.
- Nadchodzą trudne czasy. Trudne i niebezpieczne. Nadchodzi czas zmian. Przykro byłoby starzeć się w przekonaniu, że nie uczyniło się niczego, by zmiany, które nadchodzą, były zmianami na lepsze. Prawda?
Yennefer do Jaskra.
- Nietolerancja i zabobon zawsze były własnością głupich między pospólstwem i nigdy, jak mniemam, z gruntu wykorzenione nie będą, bo równie wieczne są jak sama głupota. Tam, gdzie dziś piętrzą się góry, będą kiedyś morza, tam, gdzie dziś wełnią się morza, będą kiedyś pustynie. A głupota pozostanie głupotą.
medytacje o życiu, szczęściu i pomyślności.
- Pieśni i ballady nie kończą się nigdy, o pani, bo poezja jest wieczna i nieśmiertelna, nie zna ni początku, ni końca...
Jaskier po występie pod dębem odpowiada na prośbę wyjawienia „Co było dalej?”
- Ponownie poczuł ogromną ochotę, by podjąć próbę ugryzienia się ze złości w tyłek.
Geralt w trakcie czytania listu od Yennefer.
- Shani uśmiechnęła się jeszcze śliczniej, a Jaskier znowu nabrał ochoty, by wreszcie ułożyć balladę o dziewczętach takich jak ona – niezbyt ładnych, a pięknych, takich, które śniły się po nocach, podczas gdy te klasycznie urodziwe zapominało się po pięciu minutach.
wizyta Jaskra w Oxenfurcie.
- Słuchaj no, obwiesiu – Jaskier wstał i udał, że robi groźną minę. – Brzydzę się gwałtem i przemocą. Ale zaraz zawołam Mamę Lantieri, a ona wezwie niejakiego Gruziłę, który pełni w tym przybytku zaszczytną i odpowiedzialną funkcję wykidajły. To prawdziwy artysta w swoim fachu. On kopnie Cię w rzyć, a ty wówczas przelecisz nad dachami tego grodu, tak pięknie, że nielicznie o tej porze przechodnie wezmą Cię za pegaza.
Jaskier grozi Rience'owi.
- Śmierć ma oczy błękitne i zimne, a wysokość obelisku nie ma znaczenia, nie mają też znaczenia napisy, jakie się na nim wykuje.
Ciri w transie w Kaer Morhen.
- - Uważam, że trzeba ostrzec Geralta. Ty jedna wiesz gdzie go szukać. Znasz drogę. Domniemywam, że bywałaś tam... gościem...
– Owszem, zdarzało mi się niegdyś. Zdarzało mi się bywać tam gościem. Ale nigdy nieproszonym.
Jaskier i Yennefer, po zaatakowaniu Jaskra przez Rience'a.
- Widzieliście go? Rycerz chędożony! Herbowy! Trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!
kłótnia pod dębem Bleobherisem – krasnolud Sheldon Skaggs do człowieka Donimira z Troy, który ma w herbie trzy kroczące lwy.
- Wyjątek jak zwykle stanowiły dzieci. Zwolniona z nakazu ciszy obowiązującego w czasie występu barda, smarkateria z dzikim wrzaskiem pomknęła ku lasowi, by tam z zapałem oddać się grze, której reguły były nie do pojęcia dla kogoś, kto pożegnał się już ze szczęśliwymi latami dzieciństwa. Mali ludzie, elfy, krasnoludki, niziołki, gnomy, półelfy, ćwierćelfy i berbecie zagadkowej proweniencji nie znały i nie uznawały podziałów rasowych i społecznych. Na razie.
integracja dzieci różnych ras pod dębem Bleobherisem.
- Zabójstwo jest zawsze zabójstwem, bez względu na motywy i okoliczności. Przeto ci, którzy zabijają lub przygotowują zabójstwo to przestępcy i zbrodniarze, bez względu na to, kim są. Królami, książętami, marszałkami czy sędziami. Nikt z tych, którzy obmyślają i zadają przemoc nie ma prawa uważać się za lepszego od zwykłego zbrodniarza. Bo wszelka przemoc z natury swej nieuchronnie wiedzie do zbrodni.
medytacje o życiu, szczęściu i pomyślności.
- Zaprawdę powiadam wam, oto nadchodzi wiek miecza i topora, wiek wilczej zamieci. Nadchodzi Czas Białego Zimna i Białego Światła, Czas Szaleństwa i Czas Pogardy, Tedd Deireádh, Czas Końca. Świat umrze wśród mrozu, a odrodzi się wraz z nowym słońcem. Odrodzi się ze Starszej Krwi, z Hen Ichaer, z zasianego ziarna. Ziarna, które nie wykiełkuje, lecz wybuchnie płomieniem. Ess'tuath esse! Tak będzie! Wypatrujcie znaków! Jakie to będą znaki, rzeknę wam – wprzód spłynie ziemia krwią Aen Seidhe, Krwią Elfów...
przepowiednia Ithlinne Aegli aep Aevenien.
- W odległości około dziesięciu sążni od burty woda zakotłowała się. Przez moment obaj widzieli ponad dwudziestofuntowy okaz królewskiego zębacza, który połknął zdechłego szczura i zniknął w głębinie, machnąwszy wdzięcznie płetwą ogonową.
– Co to było? – wzdrygnął się magister.
– Nie wiem – Geralt spojrzał w niebo. – Może pingwin?
rozmowa Geralta i magistra Linusa Pitta.
- – Mój tatuś – oświadczył Everett, podkradłszy się bezszelestnie – jest rycerzem króla Foltesta! I ma jeszcze większe wąsy!
– Zjeżdżaj, pętaku – powiedział do niego Olsen, po czym westchnął ciężko. – Masz może trochę wódki, Geralt?
– Nie.
– Ale ja mam – zaskoczył wszystkich uczony mąż z Akademii, wyciągając z sakwy płaski bukłak.
– A ja mam zakąskę – pochwalił się Pluskolec, wyłaniając się jak spod ziemi. – Wędzone miętusy!
– A mój tatuś...
– Zjeżdżaj, gówniarzu.
- Mówiłem wam, hyfydra, którą uparcie nazywacie żagnicą, nie występuje w wodach Delty. Została wytępiona na dobre pół wieku temu, nawiasem mówiąc wskutek działalności wam podobnych, gotowych natychmiast zabijać wszystko, co nieładnie wygląda, bez namysłu, bez badań, bez obserwacji, bez zastanawiania się nad niszą ekologiczną. Geralt miał przez chwilę ochotę szczerze powiedzieć, gdzie ma żagnicę i jej niszę, ale rozmyślił się.
reakcja Geralta na wypowiedź magistra Linusa Pitta.
- Popularne na dworze króla Vizimira powiedzonko głosiło, że jeśli Dijkstra twierdzi, że jest południe, a dookoła panują nieprzebite ciemności, należy zacząć niepokoić się o losy słońca.
- Skupił się na obserwacji ich oczu i twarzy, zastanawiając się, czy coś aby nie łączyło tych dwojga w przeszłości. Jaskier wiedział, że podobne, dowodzące wzajemnej fascynacji pojedynki na słowa i półsłówka, toczone przez wiedźmina z czarodziejkami, nader często kończyły się w łóżku. Ale obserwacja, jak zwykle, nie dała nic. Na to, by dowiedzieć się, czy wiedźmina coś z kimś łączyło, był tylko jeden sposób – trzeba było w odpowiednim momencie wejść przez okno.
rozważania Jaskra na temat relacji Geralta i Filippy, po tym jak wchodząc przez okno przyłapał wiedźmina z Shani.
- – Czekałem – ciągnął Rience, nie ruszając się z miejsca – i doczekałem się. Zamierzam wreszcie uwolnić ziemię od twojego ciężaru, paskudny odmieńcze.
– Ty zamierzasz? Przeceniasz się. Ty jesteś tylko narzędziem. Zbirem wynajętym przez innych od załatwiania brudnych spraw. Kto cię wynajął, pachołku?
– Za dużo chciałbyś wiedzieć, mutancie. Nazywasz mnie pachołkiem? A wiesz, czym ty jesteś? Kupą łajna leżącą na drodze, którą trzeba usunąć, bo ktoś nie chce pobrudzić sobie butów. Nie, nie wyjawię ci, kim jest ten ktoś, chociaż mógłbym. Powiem ci natomiast coś innego, byś miał nad czym rozmyślać w drodze do piekła. Ja już wiem, gdzie jest bękart, którego tak strzegłeś. I wiem, gdzie jest ta twoja wiedźma, Yennefer. Ona nie obchodzi moich mocodawców, ale ja mam do tej dziwki osobistą urazę. Gdy tylko skończę z tobą, dobiorę się do niej. Sprawię, że pożałuje sztuczek z ogniem. O tak, będzie tego żałowała. Bardzo długo.
– Nie należało tego mówić – uśmiechnął się paskudnie wiedźmin, czując już euforię walki, wywołaną przez eliksir reagujący z adrenaliną. – Dopóki tego nie powiedziałeś, miałeś szansę na przeżycie. Teraz już nie masz.
rozmowa Geralta i Rienca, który wcześniej został ranny po starciu z Yennefer.
- Triss poczuła, jak coś w niej pęka. Strach przed spotkaniem z białowłosym wiedźminem przez całą drogę walczył w niej z nadzieją na to spotkanie. A potem widok tej zmęczonej, steranej twarzy, te wszystkowidzące, chore oczy. Słowa, zimne i wyważone, nienaturalnie spokojne, ale przecież tak tchnące emocją... Rzuciła mu się na szyję, od razu, bez zastanowienia. Chwyciła jego dłoń, gwałtownie wpakowała ją sobie na kark, pod włosy. Mrowienie spłynęło jej po plecach, przeszło taką rozkoszą, że o mało nie krzyknęła. By powstrzymać i stłumić krzyk, znalazła ustami jego usta, przywarła do nich. Drżała, przyciskając się do niego silnie, budowała i potęgowała w sobie podniecenie, zapominając się coraz bardziej.
spotkanie Triss Merigold z Geraltem.
- To, co znane, przestaje być koszmarem. To, z czym umie się walczyć, nie jest już tak groźne.