Prawo Niespodzianki
- Szuka pan czegoś?
- Chciałem zamówić pokój na jedną noc. I kolację.
- Nilfgaard. Zdradził pana akcent.
- Czemu od razu „zdradził”? Ćwierć pieczonego prosięcia i kwartę piwa.
- Coś jeszcze?
- Tamtą dziewkę na noc.
"...i twoje głębokie spojrzenie
jak gwiazd najpiękniejszych lśnienie..."
- Co to za bard?
- Jaskier. Uważa się za mistrza.
- Zły nie jest.
- Podać coś jeszcze?
- Coś słonego...
- Ostrygi solone?
- Może być.
- Nie ma to jak solidne śniadanie po miłej nocy... . A to kto?
- Wiedźmin.
- Widzę. Ale jak się nazywa?
- A kogo to obchodzi? Wójt go potrzebuje.
- Wójt, nie wójt. Ja chcę go wynająć.
- Cena, panie Geralt, niech będzie w granicach rozsądku.
- A ile pan uważa za granicę?
- Osiemset koron.
- Tysiąc.
- Nie mam tyle.
- W takim razie zostaje nam Prawo Niespodzianki.
- Marylka, żoneczko!
- Ihrwald...
- Coś ty taka zmieszana?
- A to kto?
- Geralt z Rivii. A co w domu?
- Nie wchodź tam!
- No co ty, Marylka? Aaa... goły pan jaskier we własnej zasranej osobie? Masz pan, panie Geralt, tą swoją niespodziankę. Tegom się doprawdy nie spodziewał. A z tobą, Maryla, to sobie jeszcze porozmawiam...!